Grzech


Nie mam zamiaru pisac o grzechu powaznie, nie interesuje mnie proceder wymuszania przez kosciol pewnych zachowan przy pomocy straszenia pieklem, wypedzania diabla przy pomocy kadzidla i swieconej wody. O wiele bardziej odpowiada mi swiecka moralnosc i zasady etyczne dotyczace postaw i zachowan  opierające się na przesłankach humanistycznych wolnych od wszelkich norm religijnych.
Dla jasnosci, zeby nie byc posadzonym o cynizm i brak zasad. Najwazniejsze w swieckiej moralnosci  zalozenia: postepowanie zgodnie z sumieniem, obowiazek bycia dobrym, obowiazek etycznego zrozumienia, obowiazek etycznego działania (unikanie czynienia krzywdy a czynienie dobra), akceptacja seksualnosci, obowiązek szacunku. Koniec, kropka.Moj grzech w tym poscie jest metaforyczny, zyciowy, wrecz sympatyczny. Grzech wywolujacy dreszczyk pozadania, sprawiajacy przyjemnosc  a nawet rozkosz.  Brzmi zachecajaco? Prosze niech mi ktos zaprzeczy.

Z grzeszkow zycia codziennego;  kto z was nie lubi (nawet bedac na diecie odchudzajacej) zjesc dodatkowiej porcji ulubionego przysmaku,  zakrasc sie noca do lodowki  i spalaszowac kawalek torta, pozostalosci po wczorajszych urodzinach, czy zjesc po kryjomu calej tabliczki czekolady?
Albo na towarzyskiej imprezie (to  dla tych bardziej grzesznych)  zaszalec, przesadzic nieco z alkoholem i rano nie pamietac, skad wziela sie ladna blondynka z duzymi .............. oczami, chodzaca po jego pokoju w jego wlasnej koszuli...

No dobrze,  powiedzmy ze to male przegiecie, ale do licha, czy to rzeczywiscie grzech?
Grzechem raczej byloby oprzec sie pokusie, tutaj czulbym sie sie winien:) Nie powiem ze kazdej, czlowiek musi miec jakies kryteria wlasnej godnosci i estetyki zycia, ale nie popadajmy w przesade, ufajmy wlasnej naturze. Zwykle nasze zmysly budza sie w chwilach wlasciwych, zgodnych z nasza wewnetrzna potrzeba i moralnoscia.

 
Czym byloby zycie bez adrenaliny,  odrobiny szalenstwa,  spontanicznosci ? Dla wielu osob to przyprawa, dzieki ktorej zycie zyskuje ostrzejszy smak bez ktorego byloby szare i nudne.
Zycie jest pelne przeklaman.  Mowi sie, ze sex zabja przyjazn. - Tak?  A moze to przyjazn zabija sex?...
Ze Sumienie nie pozwala grzeszyc...- Nieporozumienie. Sumienie nie powstrzymuje od grzechow, przeszkadza tylko cieszyc sie nimi.  I niech mi nikt nie mowi  o mozliwosci samokontroli. Wymowka dla zakompleksionych,  odrzuconych i niedopieszczonych. Zamiast sie kontrolowac (czytaj ograniczac wbrew naturze), wole kontrolowany grzech.

"Nawala pokus rownie jak morska burza,
Dzielnych plywakow unosi a slabych zanurza." 

 

Komentarze

Anonimowy pisze…
Ha! Ha!