Pospiech - czyli skracanie zycia


Dlaczego ciagle sie spieszymy?  Dlaczego  pomimo ogromnego  postepu techniki, calej masy gadzetow jak smartphony,  tablety, komputery ktore powinny nam  ulatwic zycie, oszczedzac czas ,  tego czasu mamy coraz mniej?

Spieszymy sie juz po obudzeniu, zamiast przytulic do siebie ukochana, patrzymy na zegarek - spieszymy sie przy goleniu, spieszymy na drodze przeklinajac w duchu drogowych maruderow, spieszymy sie w pracy, spieszymy po pracy,  w miedzyczasie  wykonujac dziesiatki telefonow, wysylajac sms-y, odbierajac  i odpisujac na maile, ciagle kontrolujac w myslach liste rzeczy do zrobienia i czas na zegarku..  
 
Zaczynamy zyc  jak maszyny, kazdy dzien jest podobny do poprzedniego, rutyna dnia taka sama, nasze zycie osobiste wcisniete w tryby pospiesznego zycia, wytyczonych ram w pracy, codziennych obowiazkow domowych. A tu jeszcze tyle spraw do zalatwienia: zrobic zakupy,   zaplacic na czas rachunki, sprawdzic  konto(a) bankowe, odnowic rejestracje samochodu,  –wymienic olej, ba! - umyc to bydle ,( czemu ten swiat jest taki brudny?)... a  wizyta u adwokata, spotkanie z agentem ubezpieczeniowym?  Robimym w tym samym czasie wiele rzeczy na raz, pedzimy z calym bagazem niekonczacych sie spraw caly dzien.

Czas, czas, szybciej, oj pozno -  rzut oka na zegarek, przyspieszenie kroku, nacisniecie na pedal gazu.  A  gdzie moment  dla rodziny,  bliskich, na przeglad wydarzen na swiecie,  napisanie postu na forum,  na ksiazke, na  fitness, tenis, nauke jezyka, czas dla przyjacol, kontakt z przyroda, teatr, wydarzenie kulturalne...
Tez w pospiechu?!  Wszedzie panuje nad nami kapral zegarek,  kontroluje nasze tempo zycia. Nie, dziekuje... postoje. 

Kiedys ludzie zyli innym trybem, robili rozne rzeczy, ale w takim tempie jaki dyktowal nastroj,  kiedy byla na to wlasciwa pora, mieli praktycznie czas na odpoczynek, osobiste kontakty z ludzmi, relaks.  Dostrzegali to, co nam w dzisiejszym pospiechu umyka:  ludzi, otoczenie, przyrode.


Tu gdzie mieszkam i zyje, odwiedziny znajomego bez uprzedniego zapowiedzenia przez telefon i bez upewnienia sie ze nie przeszkodzi, jest nietaktem. Tak samo telefon po 9-wieczor, ktory to czas uwaza sie za czas prywatny i osobisty,  oczywiscie z wyjatkiem osob blisko zaprzyjaznionych i szczegolnych wypadkow.

Taki tryb zycia nie sluzy czlowiekowi.  Nawal obowiazkow, presja czasu i wieczny pospiech rodzi napiecie i stresy. Pojawiaja sie tak zwane choroby cywilizacyjne, ktorych kiedys przy wolniejszym trybie zycia prawie nie znano. Oddalamy sie od przyrody,  jej rytmu i piekna, oddalamy sie od siebie, tracimy wartosciowe przyjaznie.  Dnie tygodnie, miesiace i lata pedza jak szalone, Wazne aspekty codziennego zycia spelniamy pospiesznie, byle jak: szybkie spotkanie, rozmowa, szybki drink, szybki sex... !!! Zycie  przemija w szalonym tempie, wydaje sie krotsze...? Ogladamy sie za siebie, to juz znamy sie dziesiec lat.. wiecej??? Czuje sie jakby to bylo wczoraj. 
Czy mozna zwolnic w tym trybie zycia jego tempo? Nie ulega watpliwosci, ze trzeba i to koniecznie.
                                                                                                                     Ciag Dalszy Nastapi.

 

Komentarze

Anonimowy pisze…
Cza­sami tak łat­wo wcisnąć gu­zik STOP i zat­rzy­mać się w miej­scu. Za­pomnieć o tym do cze­go się dążyło. Wra­cać myśla­mi do przeszłości i zat­ra­cać się ciągle w pajęczy­nie wspom­nień, mając jed­nocześnie świado­mość iż nicze­go nie da się cofnąć. Mi­mo to ro­bić ciągle kro­ki w tył, tracąc przy tym piękno "te­raz". Tak łat­wo nam się zat­rzy­mać, ma­my siłę się co­fać, rzad­ko kto jest na ty­le sil­ny by iść nap­rzód... A prze­cież świat to bieżnia us­ta­wiona na jak naj­większy dys­tans, mu­simy biec, nig­dy nie wiado­mo ile jeszcze zos­tało cza­su ...Nieco odbiegające od tematu postu, a jednak na temat, tylko z drugiej strony...

A.